Wyrzucili mnie z pokoju 107. Dzielę teraz pokój z Niemcem, z którym pracuje w ośrodku narciarskim. Mamy ustaloną granicę pośrodku apartamentu, w mojej części znajduje się łazienka, w jego części - kuchnia. Za każdym razem gdy Niemiec idzie się załatwić, musi mi pokazać paszport Unii Europejskiej. Zazwyczaj daję mu do zrozumienia, że nie mam nic przeciwko używaniu kartek paszportu jako papieru toaletowego. Robię to ze względu na jego tolerancje względem mojego paszportu, ostatnim razem rozbabrało mi się jajko na podłodze kuchennej a gąbka kuchenna gdzieś się zapodziała.
Zazwyczaj ranki rozpoczynamy od lekkiego śniadania, herbaty z cukrem i pogawędki o ofiarach drugiej wojny światowej. Trudno uniknąć tego tematu, nawet podczas jazdy na desce snowboardowej, prezencja jego kasku podtrzymuje ożywczą wymianę zdań. Muszę wam wyznać, że w środku dnia moja cierpliwość jest poddana próbie. Właśnie wtedy do głowy przychodzi mi myśl o zrobieniu go w huja, ma fajny komputer, MacBook Pro zawsze w cenie, czekam tylko na dobry moment. To będzie rekompensata za wszystkie zniewagi, poniżenia moich dziadów. W końcu czym jest drobny MacBook Pro przy ich niszczeniu naszych placówek granicznych w 3-dziewiątym? Ale ten proces myślowy zajmuje całe popołudnie, więc zazwyczaj nie mam siły na dokonanie tego aktu.
Na szczęście gdy przyrządzam obiad, Niemca nie ma w pobliżu, więc mogę sobie gotować moje ziemniaki. Z Niemcami nigdy nie wiadomo - umyślnie mógłby przesolić mi wodę - wysoki poziom soli w organizmie podwyższa ciśnienie - kilka takich obiadów i miałby w końcu całą przestrzeń apartamentu dla siebie a o oto jemu finalnie chodzi. "Lebensraum" to słowo, które powtarza za każdym krokiem. Nuci to sobie nawet gdy bierze prysznic. Najbardziej wymagające taktycznie są noce. Zorganizowałem to wachtowo - najpierw czekam, aż zaśnie, dopiero wtedy pozwalam sobie na drzemkę. Na każdy szelest czy ruch wzdrygam się i chwytam ręcznik - nie będzie Niemiec pluł mi w twarz!
Gdy przetrwam noc, wstaję rześki i pełen energii - nie można im okazywać słabości. Siły dodaję mi tekst Roty, który noszę we wschodniej kieszeni moich spodni.