Obiecałem, że będzie o czarnoskórych narciarzach, ale nadchodzą święta, będę hojny, i dam wam całą rodzinę czarnoskórych narciarzy. Miałem poczekać z tym tekstem do Wigilii, ale jestem tak obezwładniony nastrojem świątecznym, że opublikuję go dzisiaj, podczas Adwentu, z radością.
Ta nierewelacyjna świadomość tego, że powielam schematy, że podejmuję się sztuki pisania, jestem kolejnym, który zaczyna to robić, następnym kupującym kiełbasę, ta powtarzalność, ta rosnąca presja...doprowadza mnie do nieprzyjemnego uczucia.
to obawa przed byciem kimś, to komentarze na plecach, to krytyka. to dużo ponad miarę. to przywiązywanie do słupa łańcuchem i rozkaz: "Masz być psem!", "Masz być astronautą!".
Jest coś takiego, że każda rodzina próbuje się wyrwać klasowo, przejść klasę wyżej, rzadziej niżej. Rodzina jako podstawowa jednostka społeczna jest zmęczona brodzeniem po błocie, zbudowanym z tolerancji, kompromisu, z tym krzywym uśmiechem udawanego zrozumienia. W rodzinie brakuje autentyczności, albo raczej autentyczność jest zaburzona, tak jak to ciągnięcie rzepki z wejściówki teleturnieju "Familiada". Konkurencja, pomiędzy rodzinami, "uczestnikami" rodzin, konkurencja w "uczestnikach", konkurencja pomiędzy rzepkami... Rodzina ma z tym problem, tylko dlatego, że jest rodziną. Uczestnicy grają w przedstawieniu, o wiadomym dla siebie (wiadomym dla konstrukcji) finale. Odgrywają rolę, tradycyjnie powtarzając te same frazy. "Tradycyjnie, powiedział to samo!" albo "Trzeba być umiarkowanym, bo status quo jest największą rozkoszą, a ludzkość przede wszystkim - nie wybijająca się jednostka".
Im będzie nas więcej, tym radośniej. Adwent przez całe życie. Obrona przed wyginięciem rasy. Biologiczne asekuranctwo. Na pewno istnieje teoria naukowa na to, jednak ten tekst jest pisany w formie rekreacyjnej, autor nie posiada zasobów intelektualnych na podawanie odnośników z zawikłanego świata naukowego. Obędzie się tym razem bez przypisów. Ten tekst nie aspiruje. Z racji swojej natury nie może konkurować. Czy "pacyfistyczny" tekst może konkurować?
Wracając do linii myślowej. Nie na darmo, niedawno na blogu umieściłem zdjęcie rodzinnej restauracji o nazwie "Utopia", teraz wyjmuje to zdjęcie jak asa z rękawa.
A utopia to łańcuch. Jak łańcuch to i pies. A jak pies to kiełbasa. Jak widać zostaje w temacie pies-kiełbasa...a jeśli ktoś pisze o kiełbasie czy można to nazwać sztuką pisania?
więc pisać czy nie pisać?
Oglądam teraz amerykański serial telewizyjny "Mad Men", główny bohater - dwulicowy z wyboru, pracownik w agencji reklamowej Don Draper, któremu na potrzeby czystej prywaty, egoizmu, wyrachowania (brzmi jak charakterystka rzeczonej osoby), dałem roboczą nazwę:
Mężczyzna "2-Don" (słownie: dwa-don), o symbolu M2D W poniższej liście dialogowej:
Kobieta "1" to słownie: "Kobieta-jeden", symbol K1
Mężczyzna "3", to "Mężczyzna-trzy", symbol M3
Mężczyzna "4" "Mężczyzna-cztery", M4
Natomiast Kobieta "5" to w tym przypadku "Kobieta-pięć", K5
Wszystkie postacie, to osoby zgromadzone wokół M2D
W jednym z odcinków, M2D tak odpowiedział jedno z pytań (wolne tłumaczenie z angielskiego)
Sytuacja miała miejsce podczas prywatnej imprezy, wtedy kiedy jeszcze przed puszczeniem piosenki z odtwarzacza się klaskało...w czasach gdy o amerykańską prezydenturę walczyli Nixon-Kennedy, a ja na chleb nie mówiłem nawet pep.
M2D, K1, M3 leżą na łózku, jednak jakikolwiek seksualny kontekst proszę w tym przypadku odłożyć daleko na bok.
Pytanie zadaję K1, która jest pomiędzy M2D M3
K1 "Podoba ci się?"
M2D "Czuję się jak Dorotka. Wszystko stało się kolorowe. Słowa.
M3 "Jesteś dobry w słowa, stary.
/ krótka pauza:
M2D "Dobrze powiedziane"
/zmiana kadru
M4 zwraca się do K5: "Kibby (amerykańskie imię żeńskie), czemu nie zrobisz czegoś pożytecznego i nie przyniesiesz mi szklanki wody? "
więc sztuka pisania czy sztuka nie-pisania?
I finalnie. Jeśli w rodzinie pojawi się wywrotowiec, jamajski bobsleista, czy wreszcie czarnoskóry narciarz - łamie konwencję, łamie utopię, jest psem rzucającym kiełbasę do właściciela.
czarnoskóry narciarz narusza esencję rodziny, jej motor napędowy.
Chyba, że byłaby to rodzina czarnoskórych narciarzy.
Wesołych Świąt!
ps. autor powyższego tekstu jest rasy białej i wywodzi się z nizin. jakakolwiek zbieżność tekstu z poglądami rasistowskimi, wynika z użytej wieloznaczności metafory, wykorzystanej na potrzeby zamiaru stworzenia utworu literackiego, że tak powiem, śmiem użyć tego zwrotu.
Wszystkim osobom urażonym jakimkolwiek użytym w tekście materiałem, autor powiadamia, że nie było to jego intencją, intencją było natomiast stworzenie próby artystycznej, która z kolei ma na celu szerzenie kultury i rozrywki, a te jak wiemy podtrzymują nasz status quo, nasz rozkoszny status quo.
do zobaczenia w kolejnych odcinkach?