Geoblog.pl    konrath    Podróże    (PL)IS---->NZ---->IS---->CA---->IS    zagubiony w akcji
Zwiń mapę
2011
15
gru

zagubiony w akcji

 
Kanada
Kanada, Hinton
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 30323 km
 
to nie jest do końca fair, że muszę od początku pisać ten tekst, tym bardziej że powody niezapisania kopii notki są mi nieznane. straciłem moje komputerowe notatki. chyba muszę dokonać zmiany edytora tekstu. koniec końców sytuacja wpisuje się w temat samej notki, więc będzie m.in. o mistycznych zgubach.



ostatnio było dosyć poważnie, wychodzi na to że ograniczony dostęp do słońca spowodowany krótkim dniem, wysokimi górami, za którymi zachodzi słońce robią swoje. dodać do tego fakt, że jest to moja pierwsza zima od sezonu 2008/2009, przez co wyszedłem z wprawy przetrwania zimy, jeśli jakąkolwiek wprawę w tej trudnej materii miałem. skoro ciemno, ciemniej, najciemniej to łatwo o gubienie przedmiotów, i tak przez ostatnie kilka tygodni zgubiłem 3 pary rękawiczek, pierwsza para - sentymentalna, druga para ze zgubieniem której mogę się pogodzić, natomiast trzecia - ma szanse na odzyskanie. dodać do tego moją byłą podłużną łyżeczkę do herbaty, tworzy to pokaźną listę, aż boję się stworzyć takową - zmaterializowanie listy rzeczy zagubionych stwarza realną szansę na stracenie jej. być może ma to wszystko związek z tym, że organizuje swoje miejsce życia, a to oznacza moc zakupów. właśnie w tym celu wybrałem się do oddalonego 80 km miasteczka. cel nie wydaje się jakiś super atrakcyjny, w końcu w okresie przedświątecznym zakupy to jak oddychanie, jednak wybrałem się tam autostopem. obrałem sobie słoneczny dzień na eskapadę, a jeśli słońce, to tęgi mróz i nie inaczej było tym rankiem, kiedy to w drodze do drogi, by zrobić drogie zakupy spotkałem ok. 20 jeleni, w stadzie, watasze? wybór należy do was. dotarłem do skrzyżowania, obrałem pozycję startową, która miała mi umożliwić spoglądanie w oczy wolno jadącym kierowcom i wzbudzanie litości. autostopowicze wiedzą co mam na myśli. kiedy tak zacząłem dywagować nad ogólną znieczulicą społeczeństwa kanadyjskiego, zatrzymał się w końcu jeden z nich, jak się okazało czlowiek renesansu - muzyk, producent szyldów, były kierowca taksówki, jednak profesją która mnie wtedy najbardziej interesowała, była ta ostatnia z wymienionych, to w końcu on miał być moim kierowcą. wspólne wibracje doprowadziły do tego, że podróż minęła bardzo zgrabnie, w końcu wydostałem się z miejsca, w którym spędziłem ostatni miesiąc. wierzcie mi, to jest na tyle lokalna społeczność, że to co się mówi jednego wieczoru/wieczora, będzie skomentowane następnego ranka, sam byłem zaskoczony niewiarygodnością szybkości rozchodzenia informacji. pierwszą rzeczą po dotarciu do HINTON, czyli miejsca destynacji, było wybranie się do sklepu sieci WALMART, popularnej w Stanach Zj. Z tego co pamiętałem nt. tej sieci, jej główną domeną jest efektywność, o czym przekonałem się na własnych oczach. na małej kubaturze, mieli chyba wszystko potrzebne do ŻYCIA (czasami dużymi literami będę oznaczał głęboką ironię). o zgrozo, nie mieli żyletek. ale mieli czarne koce, czym (vide ostania notka) są jak czarnoskórzy narciarze, UNIKATY. przez owe czarne koce przypomniałem sobie o mojej bratanicy, która unikalnie potrafi nadać wyrazowi KOC właściwe temu słowu znaczenie: "kocik" - pozdrawiam Olę. po wędrówce w materialnym świecie uniesień, ruszyłem do sklepu z obuwiem, gdzie planowałem zakupić, ku zaskoczeniu wszystkich...buty. JEDNĄ PARĘ. po wybraniu wymarzonego produktu, który miał mi zapewnić spełnienie życiowe, pani ekspedientka usilnie skłaniała mnie do zakupu drugiej pary, ponieważ sklep ma SUPER ATRAKCYJNĄ OFERTĘ - 50% przy zakupie drugiej pary. nie chciałem wchodzić w dywagacje z panią ekspedientką na temat obfitości materialnego świata i grzecznie odmówiłem kupna. przynajmniej po raz kolejny doceniłem fakt mojego stanu bycia - podróżowanie nie pozwala na uleganie uniesieniom materialnym, ponieważ jeśli ktokolwiek by uległ - utknąłby w miejscu, i zamiast podróżować po świecie, podróżowałby po sklepach. chciałem dogłębnie wykorzystać moją okazję w dotarciu do innej planety konsumpcyjnej, więc wybrałem się do lokalnego McDonalda, gdzie nie bez skrytej satysfakcji wypiłem ogłupiający truskawkowy napój. Wniosłem również swój wkład w moją wewnętrzną krucjatę integracji z równieśnikami, jako że ostatnio zaniedbałem swój obowiązek uczestniczenia w alkoholowym świecie imprezowania. jak już napisałem byłem na etapie organizacji mojego miejsca życia, więc nie miałem środków, czasu, chęci, poza tym byłem wierny zasadzie: "najpierw sprzątnij pokój, potem możesz się bawić". nadszedł czas na powrót, a jak wiemy łatwiej wejść na drzewo niż z niego zejść. ponownie obrałem strategiczną pozycję "na litość" i znowu musiałem odczekać swoje, znowu pracowałem nad "karmą" autostopowicza. chciałem za wszelką cenę zagrać bezpiecznie, mając na uwadze fakty, że to nie jest najbardziej bezpieczne miejsce na autostop, i chciałem uniknąć podróżowania nocą, wcześniej przed samą podróżą poinformowałem zaufane zródło (dzięki S.), aby ktokolwiek widział, ktokolwiek wiedział. słońce zaczęło zachodzić, robiło się coraz zimniej, ciemniej ale nie najciemniej, bo w końcu ktoś się zatrzymał. w przeciwieństwie do poprzedniej podróży, ta się dłużyła, kierowca był zmęczony, i niestety temat zszedł na bezpieczeństwo podróżowania autostopem, co chyba nie jest najlepszą rzeczą do pogawędki w tych okolicznościach. byłem jednak wyposażony, w podstawowy środek samoobrony - termos, proszę jednak nie panikować, próbowałem być przygotowany na wszystko. kierowca zawiózł mnie pod drzwi, tego samego wieczoru zdążyłem jeszcze kupić MOP, i pomimo maszerowania z tym kijem przez centrum miasteczka, gdzie informacje się rozchodzą nadzwyczaj szybko - doszedłem do wniosku, że nigdy nie jest za późno na kupno MOPA.



nie wykluczone, że w następnej notce będzie o kanadyskiej muzyce alternatywnej.

nie wykluczone też, że alternatywnie nie będzie żadnej notki.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Tata Oli
Tata Oli - 2011-12-16 13:51
Ola pozdrawia, przychodzi codziennie rano z kocem (a czasami trzema naraz) do nas do łóżka i oglądamy bajki.
 
konrath
konrath - 2011-12-16 22:44
superowo!
 
sylw.
sylw. - 2011-12-17 02:30
wiesz, jak już późno w nocy kładłem się spać, zdałem sobie sprawę, że to był pic na wodę, miałem tylko poszlaki, nie miałem pojęcia dokąd jedziesz, więc wiedziałem, że z Jasper, ale gdzie co jak już nie, i kogo niby miałbym poinformować? Strażaka, z którym mieszkałeś? daj namiary internetowe na firmę, w której jesteś uniwersalnym żołnierzem Zulu 7.

w sobotę runda 2 kołczu, tym razem rano, 30 min, tonuję entuzjazm, ee nie ma czego tonować.
 
 
konrath
Konrad Maćkowski
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 29 wpisów29 39 komentarzy39 59 zdjęć59 13 plików multimedialnych13
 
Moje podróże
20.10.2013 - 20.10.2013
 
 
19.09.2009 - 19.07.2012