ttym wpisem chciałbym wrócić do poprzedniego postu, bo jest o czym pisać. śnieg.
kilka dni temu odbyłem pierwszą poważniejszą "wyprawę zimową", odbyłem 7-godzinny trekking z miasteczka do doliny pięciu stawów i spowrotem. nie była to bynajmniej dolina pięciu stawów leżąca w Tatrach Wysokich...
ścieżka wiodła równolegle do autostrady i była oddalona od niej kilka km. poziom trudności był niski, mało wzniesień, mało ludzi, wyznaczona śladami ścieżka, więc mogłem się skupić na śniegu i wykorzystać przestrzeń do precyzyjnego myślenia, jaką daję biały, puszysty puch.
moje wrażenia były podobne do doświadczenia, które miałem kilka lat temu podczas 3-tygodniowej żeglugi, podawanie miejsca wyprawy w tym momencie nie jest istotne. śnieg i woda są pod tym względem podobne dla mnie, ponieważ dały mi poczucie (niestety chwilowe) prostoty świata, prostoty natury, czy może PO PROSTU prostoty rzeczywistości. świat w jakim żyjemy na co dzień - mnogość kolorów, ciągły szum czy hałas czegokolwiek w tle, lub ujmując to jednym słowem RUCH - otępia nasze zmysły, czyni je mniej wrażliwe na bodźce, summa summarum przeszkadza nam w pełnej percepcji świata. woda w postaci śniegu, lub w swojej czystej postaci nie jest agresywna, nie atakuje nas nachalnie, jest neutralna. mówię tu o zbalansowanej formie wody, nie o ekstremach. napisałbym, że pozwala ona zresetować nasz umysł, czyli nawiązując do poprzedniego postu - zburzyć cementowo-szare budynki z surową "fortecą umysłu".
robi się naprawdę zimno, tak zimno, że zaczynają mi pękać plastiki w plecaku. temperatura w nocy osiągała ostatnio -25 stopni, będzie coraz siermiężniej. zaczynam częściej wstępować do kafejek, do restauracji na kawy, herbaty, moja ostatnia eskapada nie była zbyt fortunna. podczas jednej z wizyt w śródziemnomorskiej restauracji, od samego początku oznajmiłem, że jedyne co zamówię to kawa, woda i że zamierzam korzystać z komputera, na co otrzymałem przyzwolenie. jednak nie do końca, po dwóch godzinach obniżono temperaturę termostatu w mojej części, co było brutalne, biorąc pod uwagę poziom ciepła na zewnątrz. rozumiem zysk jest istotny, efektywność interesu, a czynnik ludzki schodzi na drugi poziom, ale ale ale. Wrócę do tego kiedyś, obiecuję, nie ma nic ciekawszego niż konfrontacja zimnego kapitalizmu i człowieka.
powoli przygotowuje się finansowo na inwestycje w rakiety śnieżne, więc rodzi się potencjał na kolejne posty. do zobaczenia w kolejnych odcinkach.